Ucieczka do tercjarzy
W Roku Kapłańskim nie mogło zabraknąć na spotkaniach DLP ’90 wykładu o św. Janie Marii Vianneyu.
Prelegentem na czwartkowym spotkaniu był o. Tadeusz Słotwiński. Jest on stałym bywalcem DLP. Od początku jego istnienia zdołał wygłosić już 23 wykłady, m.in. o świętych franciszkańskich, od których jest specjalistą. Teraz przyjechał do Legnicy ze swoją najnowszą książką na temat świętych Polaków-franciszkanów, wyniesionych na ołtarze w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Wykład, który wygłosił na spotkaniu duszpasterstwa, obejmował również rozważania o świętości patrona Roku Kapłańskiego – św. Jana Marii Vianneya – w kontekście jego przynależności do trzeciego zakonu franciszkańskiego.
– Wielu księży tamtego okresu należało do tercjarzy. Przyjęło się, że jest to zakon dla laikatu, jednak tak naprawdę jest to zakon dla osób, które nie mogą lub nie chcą wstąpić do zgromadzenia habitowego – mówił prelegent. – Dla naszego świętego przynależność do franciszkanów była jeszcze jedną, świadomą formą ascezy i wyrzeczenia. Wstąpił do niego w czasie jednej z ucieczek z parafii, kiedy wydawało mu się, że jest złym proboszczem i mniej obrazi Boga, wstępując do kapucynów. Odmówiono mu, więc przynajmniej wstąpił do trzeciego zakonu franciszkańskiego – dodaje.
Parafianie, którzy pojechali szukać swojego proboszcza, również wstąpili – za jego przykładem – do tercjarzy. Święty proboszcz powrócił do Ars, gdzie pozostał aż do śmierci. Przynależność do zakonu wymusiła na nim m.in. spanie w habicie zakonnym, dodatkowe umartwienia ascetyczne czy noszenie sznura na biodrach. W zamian dawała mu przywilej pochowania go w habicie zakonnym.
■ mio - "Gość Niedzielny" nr 15/237 z 18.04.2010 r.